Idę dzisiaj do urzędu
By załatwić pewną sprawę
Wedle odwiecznego trędu
Niosę w torbie dużą kawę
Do pokoju wchodzę włanie
Jak tu na mnie ktos nie wrzasnie !
Zaraz...za chwileczkę !
Przerwa na kanapeczkę !
Więc przepraszam i wychodzę
Muszę czekać...nie ma rady
Pewnie głodna...myslę sobie
Gdy człek głodny...szuka zwady
I tak mija pół godziny
Mówię sobie - To już drwiny
I raz jeszcze wejsć próbuje
Siedząc czas swój tu marnuję
Więc znów pukam - drzwi otwieram
Kłaniam sie, bo chcę być miła
A ta znowu się wydziera
Proszę czekać - faks wysyłam !
Nie no chyba tu zwariuję
Zaraz ją tam zamorduję !
W końcu wejsć mi pozwoliła
Lecz nie była zbytnio miła
Więc odrazu kawę stawiam
Słyszę - Dla mnie ? Och jak miło
Tak to nigdy nie odmawiam
Wie Pani...nie trzeba było
I swą sprawę załatwiłam
Lecz na pociąg się spóźniłam