Wyszukiwanie


"Nie proszę o litość, lecz o prawo do współistnienia" - Piotr Pawłowski, prezes Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, redaktor naczelny magazynu dla niepełnosprawnych "Integracja"

Z wielkim zainteresowaniem, ale i ogromnym niepokojem przeczytałem artykuł Bartłomieja Kurasia w Gazecie Wyborczej pt. "Zarabiają miliony na niepełnosprawnych artystach", na temat działalności Wydawnictwa AMUN sp. z o.o. Ponieważ sam jestem artystą malującym ustami, a ponadto w artykule pojawił się wątek Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, które prowadzę od blisko dziesięciu lat, pozwalam sobie zabrać głos w tej sprawie.

Na początku chciałbym wyjaśnić, że Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji nie jest powiązane w żaden formalny sposób z Wydawnictwem Artystów Malujących Ustami i Nogami oraz nigdy nie współpracowało z nim w zakresie, który wiązałby się z osiąganiem korzyści majątkowych przez Stowarzyszenie. Jako instytucja niezależna nie jesteśmy też w stanie zweryfikować jak działa wydawnictwo. Jesteśmy jedynie w stanie potwierdzić, że 24 polskich artystów zrzeszonych w Światowym Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami otrzymują z Liechtensteinu comiesięczne stypendia na rozwój swoich artystycznych umiejętności. Dla większości z nich pieniądze te są jedynym sposobem utrzymania (wszyscy artyści posiadają znaczny stopień niepełnosprawności).

Polska nigdy nie była krajem "mlekiem i miodem płynącym" dla swoich obywateli, a w szczególności dla tych niepełnosprawnych. Mimo to, nie potrafiłbym żyć w żadnym innym, cywilizowanym socjalnie kraju Unii Europejskiej lub w USA. Moja pełnosprawna dusza jest bowiem tak polska, jak mój niepełnosprawny życiorys.
Był lipiec 1982 roku. Miałem 16 lat i całe życie przed sobą. Niestety, skoczyłem do wody "na główkę". Od tamtego czasu jestem osobą całkowicie sparaliżowaną. Przez pierwsze lata po wypadku nadal nie chciałem uwierzyć w to co się stało. Nie mogłem zrozumieć, że nigdy nie będę już aktywny fizycznie, nigdy nie zagram w ukochanego "kosza". Byłem obolały, rozgoryczony, załamany. Byłem bezradny wobec własnej niepełnosprawności i otaczających mnie barier.

Siedziałem w domu i bez powodzenia szukałem pomysłu na życie, do momentu, kiedy wziąłem długopis w usta i zacząłem samodzielnie pisać. Wreszcie mogłem samodzielnie napisać list do dziewczyny bez jakichkolwiek pośredników. Z nadmiaru wolnego czasu zacząłem też malować. Nie przypuszczałem, że to co maluję, może się komuś spodobać. Później ktoś powiedział mi o istnieniu Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami w Lichteinsteinie, które założył - blisko pół wieku temu - Niemiec bez rąk Erich Stegmann. Wraz z malującymi w ten sam sposób przyjaciółmi zaczęli sprzedawać swoje obrazy, by móc się z tego utrzymywać. Kierowali się ideą - "Nie prosimy o litość". Bez większej nadziei wysłałem tam swoje prace i ku mojemu zaskoczeniu zostałem przyjęty. Mając 25 lat stałem się niezależny finansowo, gdyż w zamian za prace wysyłane do siedziby Związku otrzymywałem miesięczne stypendium. Byłem z siebie dumny! Pomimo mojej całkowitej niesprawności zdobyłem źródło utrzymania. Wreszcie przestałem być ciężarem dla moich rodziców.

Fakt ten dodał mi sił, pozwolił śmielej spojrzeć na siebie i swoje możliwości. Rozpocząłem studia na dwóch kierunkach, pokonując codziennie nafaszerowaną barierami architektonicznymi i mentalnymi rzeczywistość wokół mnie. Tak bardzo chciałem ją zmieniać, że stworzyłem we własnym mieszkaniu kilkustronicowy magazyn dla niepełnosprawnych. Nazwałem go "Integracja". Od tego momentu mija 10 lat. Po drodze spotkałem wielu dobrych ludzi, dzięki którym "Integracja" jest dziś kolorowym, profesjonalnie wydawanym, prawie stu stronicowym magazynem o nakładzie 15 tys egzemplarzy.

"Integracja" dała mi skrzydła, czułem, że mogę zrobić coś jeszcze. Zdecydowałem się założyć Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji. Mając środki na życie, szukałem funduszy na programy i akcje Stowarzyszenia oraz na wynagrodzenia dla pracowników, bez których funkcjonowanie Stowarzyszenia byłoby niemożliwe. Byli moimi rękami i nogami. Za główny cel postawiłem sobie realizowanie w Polsce idei integracji społecznej osób niepełnosprawnych i sprawnych jako normalności we wszystkich aspektach i relacjach życia społecznego. W tym celu "Integracja" podjęła się szeregu działań i inicjatyw - prowadzimy centrum informacyjne, kampanie społeczne oraz edukacyjne, wydajemy magazyn "Integracja", książki, przewodniki i broszury, a także stworzyliśmy portal www.niepelnosprawni.pl, programy radiowe i telewizyjne, organizujemy konferencje, spotkania oraz wystawy.

Naszym celem stała się także aktywizacja osób niepełnosprawnych. Ja sam skończyłem studia, zacząłem doktorat, ożeniłem się i poświęciłem cały mój czas oraz wszystkie siły na walkę ze stereotypami i barierami. Zawsze chciałem i nadal będę dążyć, by niepełnosprawni poprzez pracę stali się równoprawnymi członkami naszego społeczeństwa, żeby zastąpili niehumanitarne renty pensjami pozwalającymi godnie żyć.

Z okazji obchodów Europejskiego Roku Osób Niepełnosprawnych w grudniu 2003 roku Stowarzyszenie zorganizowało miedzy innymi Międzynarodową Wystawę Artystów Malujących Ustami i Nogami "Sztuka bez barier" w Muzeum Narodowym w Warszawie. Oprócz polskich artystów, zaprezentowani zostali również artyści z innych krajów. Wystawę cieszyła się wielkim powodzeniem - odwiedziło ją ok. 26 tys. osób. Wiele osób inaczej spojrzało na osoby niepełnosprawne - nie jak na osoby bezradne i wymagające pomocy, ale aktywne i samodzielne. Temu niezwykle ważnemu wydarzeniu patronowała Pani Jolanta Kwaśniewska.

Cieszę się, że wystawa "Sztuka bez barier" pokazała inny, niż wszechobecny w mediach, wizerunek osób niepełnosprawnych, które pomimo różnych ograniczeń potrafią pokonać bariery i dzięki swojemu uporowi oraz ciężkiej pracy potrafią być aktywni i samodzielnie funkcjonować. Dołożę też wszelkich starań, aby promować w naszym społeczeństwie wizerunek osoby niepełnosprawnej aktywnej zawodowo. Malowanie ustami i nogami jest zawodem. Z całą pewnością nie jest charytatywą.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza